"Jak to jest zrobione?" – to pytanie często słyszę na targach. Jak również:
Niemożliwe, że to powstało z prawdziwej gałęzi!
A jednak!
W tym wpisie chcę się z Wami podzielić tym, jak wygląda moja praca od zaplecza. Moja drewniana biżuteria, krok po kroku.
Od znalezienia odpowiedniej gałęzi, do powstania gotowego produktu, upływa sporo czasu. Ostatnio, na targach, pewien starszy pan, biorąc pierścionek z drewnianym oczkiem na srebrnej obrączce do ręki, stwierdził:
Pięć minut pracy i 50 zł
Chciałam zaprosić go do pracowni, żeby pokazał mi jak to się robi, ale nie skorzystał :)
Cała przygoda zaczyna się od bardzo przyjemnej części – spaceru z psem po lesie. Zawsze obiecuję sobie, że przyniosę tylko kilka gałązek, jednak i tak zawsze wracamy obładowani patykami. Cóż, taka moja natura zbieracza – wszystko mi się przyda. Zebrane gałęzie leżakują w pracowni kilka miesięcy, a w przypadku drewna o dużej zawartości żywicy (np. sosna), nawet więcej. Drewno musi być całkowicie suche przed przystąpieniem do pracy. Po wysuszeniu tnę je na plastry lub inne kawałki, w zależności od przeznaczenia. Następnie szlifuję, impregnuję i… teraz najtrudniejszy dla mnie etap – trzeba zdecydować, na co przeznaczyć przygotowany materiał. Najładniejsze plastry pozostawiam w naturalnym stanie, a pozostałe maluję. Drewniane „klejnoty” przemieniam w gotowe produkty – kolczyki, pierścionki, wisiory, spinki mankietowe, bransolety, czasem broszki. Opcji jest wiele. W dalszej kolejności produkty fotografuję, prezentuję w sklepie internetowym, a po dokonaniu zakupu przez klienta, pakuję i wysyłam w świat.
Tych, którzy wolą obraz od opisu, zapraszam do obejrzenia zdjęć, na których przedstawiam jak wygląda cały proces, od patyka do kolczyka.
100% handmade in Poland.
Najpierw pozyskujemy surowiec. Zazwyczaj zaraz po silnych wiatrach można na ziemi znaleźć sporo zerwanych gałęzi, pięknych i świeżych, często z igłami lub liśćmi. Ale zbieramy też to, co już od jakiegoś czasu leży na ziemi. Takie drewno często kryje w środku piękny rysunek stworzony przez naturę.
Jeszcze tylko kilka szlifów…
I oto mamy piękne plastry drewna, gotowe do użycia.
Czas na zdobienie.
Et voilà! Drewniane oczka, zwane przeze mnie klejnotami, zrobione.
Następnie łączę je ze srebrem.
Jeszcze tylko zdjęcia, umieszczenie produktów w sklepie internetowym i pakowanie tuż przed wysyłką produktów w świat.
Cały proces trwa dość długo, ale każdy z etapów jest dla mnie wyjątkowym wyzwaniem. Wierzę w to, że energia, która mnie otacza podczas pracy, trafi do Ciebie razem z moim produktem. Dlatego to co robię, robię zawsze z wielką radością.
Po gotową biżuterię zapraszam za zakupy do mojego sklepu internetowego.